"Czy mnie jeszcze pamiętasz?..." ;)
Długo mnie nie było - bo to mieszkaliśmy 6 tygodni w hotelu, potem w Polsce byliśmy na 5 tygodni, więc nie nabyłam się w swoim mieszkaniu w sezonie wiosenno-letnim :/ a teraz nadrabiałam straty ;) i zrobiłam sobie nawet przerwę od internetu. Dobry miesiąc nie wchodziłam i żyję :P :))) co znaczy, że jednak nałogowcem nie jestem ^.^ A bycie mamą pochłania jednak trochę czasu - ale to bardzo mile spędzony czas :)))
Obiecywałam już dawno temu, że pokażę naszą sypialnię, gdzie znajduje się również kącik Anielki. Bo te pomieszczenie mamy praktycznie skończone :) (oprócz pobielenia drzwi). Więc aby nie przedłużać zapraszam do oglądania :) trochę detali się tu również znajdzie - tak w rekompensacie :)
Niektóre rzeczy, meble są już większości znane - ale teraz po raz pierwszy na nowym mieszkaniu:
Abażur na lampkę nocną zamówiłam u Ateny (piękna :)
A tu lampa z humorem :) strasznie mi się podobała :) (potem trafi do Anielki pokoiku) Miała co prawda inne kolory - żółty i granatowy :> ale od czego są farby? :D i teraz księżycowy ludek jest pierwsza klasa :)
Kiedyś pisałam o kąciku dziecięcym, nie chodziło mi oczywiście o kącik zabaw, tylko o to, że podoba mi się jak łóżeczko maluszka, otoczone jest pewnymi akcentami, które świadczą o tym, że właśnie śpi tu maleństwo :) ma być w końcu słodko i przytulnie :)
Oto kącik Anielinki:
Jeszcze do niedawna stał tu fotel - na miejscu krzesła i starego zagłówka, który służy do eksponowania mojej biju :) Fotel do karmienia. Ale zajmował zbyt dużo miejsca i tak ciasno było :/ a ja i tak nauczyłam się karmić na łóżku i teraz jest ok.
Nad łóżeczkiem Anielki znajduje się tabliczka z napisem: "Nigdy nie biegnij szybciej niż twój anioł stróż potrafi latać" ;) i anielica tilda, którą kiedyś uszyłam.
Lokatorka wyżej wspomnianego - uczy się podnosić na rękach i liczyć groszki na ochraniaczu :)
Jak widać powyżej szafa turkusowa trafiła na korytarz.
Konik na kółkach - nowy nabytek :)
Woreczek, który uszyła Mili, ozdobiłam różą - spinką do włosów. A meble w tym pokoju pochodzą z różnej parafii, ale połączył je biały kolor i łososiowe uchwyty, które kiedyś udało mi się tu kupić na jakiejś wyprzedaży.
Więc jak widać nasza sypialnia otulona jest bielami, beżami, brązem, lnem, z kapką różu i turkusu :) Jest tu spokojnie i jak dla mnie przytulnie :) Co tu dużo mówić - lubię swoją sypialnię :)
A teraz działam na korytarzu, powstała galeria zdjęciowa, ale żeby pokazać ten kąt, muszę pomalować komodę...
Pozdrawiam z deszczowej i nieco jesiennej już Norwegii,
Dagmara :)