wyk. Elżbieta Adamiak (kliknij na tytuł, aby posłuchać)
Nic nie mam
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
Nawet nie wiem
Jak tam sprawy za lasem
Rano wstaję, poemat chwalę
Biorę się za słowo jak za chleb
Rzeczywiście tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony...
Nic nie mam
Tylko z daszkiem nieba zamyślony kaszkiet
Nie zważam
Na mody byle jakie
Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie
Uczuć starym drapakiem
Rzeczywiście tak jak księżyc
Ludzie znają mnie tylko z jednej
Jesiennej strony...
Nie ma co, chyba muszę stwierdzić, że kocham tę piosenkę od pierwszego usłyszenia, miłość ta trwa raptem pół roku... Piosenka stara, w '75 r. dostała wyróżnienie, a ja jakoś tak wcześniej jej nie słyszałam... :( Słucham jej i sobie odpływam...
No, jesień mamy drogie panie ;) Ok 10'C na termometrze i deszcz. Dlaczego ostatnio mało wpisów na blogu? bo u nas ciągle się coś dzieje ostatnimi czasy, trochę nerwów i zmartwień, ale myślę, że jesteśmy na dobrej drodze... A na zażegnanie smutków - sajgonki?
Sajgonki - nazwa ta przewijała się przez moje życie licealne i studenckie. Na pytanie kierowane do znajomych - czy są z mięsem? nikt mi nie umiał odpowiedzieć :P Każdy mówił, że są pyszne i tyle ;)
Dopiero tu w Norwegii jadłam je, przygotowane przez Filipińczyków. Na pewno były z kapuchą ;) i marchewką. Smaczne. Postanowiliśmy odtworzyć ich smak. Poszperałam w sieci i się dowiedziałam, że a i owszem, sajgonki bywają z mięsem, ale i też bez. Potrawa wietnamska. Znalazłam przepisy i porady. Korzystałam np z
tej strony - klik. Myślałam, że po składniki będę musiała udać się do sklepu z azjatycką żywnością, ale okazało się, że w zwykłym "spożywczaku" mają tutaj papier ryżowy i makaron sojowy.
Składniki:
- papier ryżowy 24 szt (nie mylić z tym do decoupage'u :P )
- makaron sojowy 100g
- mała kapusta
- dwie duże marchewki
- duża cebula
- przyprawy (u nas: sól ziołowa, pieprz, majeranek, ziele angielskie, liść laurowy, chili)
- olej
- sos "sweet chili"
Przygotowanie nadzienia: posiekać kapustę (my użyliśmy food procesora), marchewkę zetrzeć na tarce, cebulę pokroić w kosteczkę (najlepiej zrumienić na patelni, na oleju), i ugotować całość z przyprawami. Makaron sojowy zalać wrzątkiem na 5 min, odcedzić i pokroić na kawałeczki. Połączyć z ugotowaną kapustą. Wyglądało to tak:
Każdy listek papieru ryżowego moczymy w gorącej wodzie kilka sekund i wykładamy na drewnianą deseczkę i nakładamy nadzienie. Zawijamy. Aaa - wedle polecenia, końcówki smarowałam mąką kukurydzianą rozrobioną z wodą, aby sajgonka się nie rozkleiła.
Po przygotowaniu wszystkich sajgonek - wkładamy je do lodówki, na patelni rozgrzewamy olej. Smażymy na głębokim tłuszczu i odsączamy na papierowych ręczniczkach. Podawać ze słodkim sosem chili :)))
Roboty multum. Smak - może nie identyczny z tym co jedliśmy, ale ok - bardzo sycące :P Poza tym, te co jedliśmy były malutkie jak palec, a przez to, że nadzienia mieliśmy dużo i dość pojemne placki - wyszły trochę większe :P
Zastanawiam się jak tam u Was - robiliście sami sajgonki? jadacie? :)
Udanej jesieni! :)
Dagmara :)